piątek, 24 maja 2013

Górnictwo na ziemi nowogórskiej


Tradycje górnictwa okolic Nowej Góry sięgają końca XIII i całego XIV wieku. Ślady dawnych robót górniczych z tego okresu napotkano w późniejszych wiekach  we wsiach Ostrężnica (Góra Ostrąska) i Płoki. Nazwa wsi Płoki pochodzi zresztą od płukania galeny i występowała już w trzydziestych latach XIV stulecia. Po roku 1400 eksploatacja objęła dawne i nowsze partie złóż, ale wybierano tu rudy bardzo ubogie i rozproszone w obszarze złożowym. Wydobycie zeszło wówczas do poziomu wodonośnego. O istnieniu kopalń  w rejonie Nowej Góry  do połowy XVI wieku świadczą dziś głównie zapiski historyczne, m.in. zapisy z ksiąg miejskich Nowej Góry, podające nazwy kilku kopalń i potwierdzające istnieniu urzędu żupniczego (sama nazwa „góra” oznaczała w języku staropolskim kopalnię).
Są legendy o nazwach „Złota Góra”, „Srebrna Góra”, ale w źródłach historycznych nie ma o tych nazwach żadnych wzmianek. Jest natomiast faktem, że w XV wieku wydobywano tu rudę ołowiową z domieszką srebra, a w 1501 r. odnotowano kopalnie nowogórskie z żyłami złota i być może na tym tle powstały legendy, przekazywane następcom.
Dziś nie ma śladów po kopalniach ołowiu koło Nowej Góry, a były tu m.in. kopalnie Włocławka, Gzynek, Świerczyna, Osika, Śródpoście. Były również „szybiska” na Polu Kaplicznym (Grzankowskim) w kierunku Czernej, od stojącej tam figury przydrożnej w kierunku Bartlówki. Szybiska galmanowe odnotowano również nad ścieżką na Podmięknie oraz wśród pól około cmentarza. Występowały one również na polach Tonderówki i Brzezin, w kierunku przysiółka Paryż.
 W połowie XV wieku górnictwo rozwinęło się w Psarach, gdzie istniało kilka kopalń. Z przełomu XV i XVI wieku pochodzą informacje  o żupach i kopalniach  w Lgocie. Najżywszy ruch górniczy panował na terenie wsi Gorenice i Ostrężnica, gdzie czynne były kopalnie „Gruszka”, „Wapowska”, „Żeglarka”, „Terle”, „Krzywa”, „Hynkowska”, „Szczęsna” i „Lipia”. Z roku 1556 pochodzi poświadczenie eksploatacji z Czernej. Niewielkie zasoby tutejszych złóż zadecydowały o krótkim działaniu większości tych ośrodków wydobywczych, ze względu na ich szybkie wyczerpanie.
           Z wieku XVI zachowały się liczne wiadomości o kopalniach ołowiu między Chrzanowem a Nową Górą. Tzw. dobra tenczyńskie obejmowały miasteczko i prawie 40 wsi, a na ich obszarze kopalnie ołowiu znajdowały się w Nowej Górze, Ostrężnicy, Psarach i prawdopodobnie także w Miękini, Czernej oraz Wodnej. O urządzeniu tych kopalni niczego bliżej nie wiemy: były one przynajmniej częściowo dzierżawione przez nieznanych gwarków.
           Kopalnie rud ołowiu funkcjonowały na pewno w Nowej Górze, Ostrężnicy, Czernej, Luszowicach, Myślachowicach i Wodnej, zaś w 1501 r. ogólnie wspomniane zostały kopalnie z chodnikami i żyłami złota „sub dominio et hereditate” Tęczyńskich. Od czasów królewskiej darowizny w 1398-1402 r. pobierali oni z nich procent od urobku, zwany dziesięciną lub olborą, często wymieniany jako osobna pozycja w działach majątkowych w XV i XVI w. Wymiar olbory egzekwowanej przez Tęczyńskich był zapewne podobny jak w pobliskiej królewskiej żupie olkuskiej, gdzie skarb królewski pobierał z tego tytułu 1/11 oczyszczonego urobku ołowiu i srebra. Zarządcą kopalni i poborcą olbory z ramienia dziedziców był żupnik nowogórski: w latach 1473-1476 z urzędem tym odnotowano Urbana, wójta Nowej Góry, w 1494 r. wspomniano (bez imienia) żupnika pana Tęczyńskiego, także później jako żupnicy występowali mieszczanie nowogórscy: Jan Kawałek (1522-1525), rajca Feliks Kawałek (1552 r.), Stanisław „żupniczek” (1558-1560), Jan „żupniczek” (1563 r.), Bartosz (1586 r.), Walenty (1621 r.) oraz dodatkowo Wojciech i Jakub Sleyn, żupnicy z Czyrmnej (1556 r.) Informacje z końca XV w ukazują Nową Górę jako ośrodek poszukiwań górniczych i eksploatacji złóż ołowiu z domieszką srebra, w drugiej połowie XVI w wymieniany obok Olkusza, Sławkowa i Chrzanowa. W listopadzie 1494 r. i w 1502 r. miejscowi górnicy i inwestujący tu mieszczanie krakowscy zawierali różne transakcje w sprawie kilku kopalni ołowiu, wymieniając m.in. kopalnię, przy której 17.11.1494 r. odkryto żyłę ołowiu (minera inventa est) oraz kopalnię „Włocławkę” koło Nowej Góry „in dominio et hereditate” Andrzeja z Tęczyna. Górnik nowogórski Mikołaj Kuncza odnotowany został też w 1495 r. W połowie XVI w w okolicach Nowej Góry funkcjonowały kopalnie rud ołowiu „Śródpoście”, „Osika”, „Świarczyna” i „Gzynek”. Z wykorzystaniem rud żelaza związane były inne obiekty przemysłowe w Nowej Górze: z lat 1502 i 1555, 1558, 1561, 1573-1578 (jednocześnie pięciu) znani są kowale, w 1554 r. odnotowano kuźnika Stanisława, zaś w 1565 r. Kuźnicę Tęczyńską, kupioną wówczas za 200 złotych polskich przez kuźnika Jana Taszyckiego z dóbr żywieckich od kuźnika Biernata, brata i spadkobiercy zmarłego kuźnika Gabriela. W XVI w ołów był wreszcie przedmiotem handlu części mieszczan nowogórskich i przyczyną handlowych pobytów w Nowej Górze kupców z Krakowa, Olkusza i Kleparza. (Jako ciekawostkę można wspomnieć, że w 1546 r. odnotowano w Nowej Górze rolę zwaną Żupnikowską.)
          Okresem największego rozwoju górnictwa ołowiu był wiek XVI i pierwsza połowa XVII wieku. Złoża galmanu występujące wraz z ołowiem zaczęto eksploatować w XVII wieku. Do tego czasu galman był odrzucany jako płona skała na wysypiska, z których dopiero później (przez cały prawie XIX wiek) był wybierany do produkcji cynku. W drugiej połowie XVII wieku były czynne kopalnie galmanu koło Ostrężnicy i Psar, a także w Lgocie. Galman wywożony był Wisłą do Gdańska, a stamtąd dalej dostarczany głównie  do Szwecji, gdzie używano go do produkcji mosiądzu.
             Elżbieta Helena księżna Sieniawska z Lubomirskich za zgodą męża zarządzała podkrakowskimi majątkami samodzielnie. Oczywiście nie przebywała tutaj na stałe, korzystała więc z pomocy administratorów – w dobrach tęczyńskich administratorem, a zarazem pisarzem procentowym (od dochodów) był Piotr Morzycki. Jego dziełem jest „Inwentarz majętności krzeszowickich wsi z 1705 r.”, w którym znajdują się dokładne spisy kmieci, zarodników i chałupników oraz ich pańszczyźnianych obciążeń. Czytamy tam m.in.: „Kiedy galman wożą, to im po 2 dni robocizny strącać, a gdy go nie wożą, to od każdej beczki po zł 2, gr 15 płacić powinni do Tęczyna.” Ci zagrodniczy i chałupnicy, którzy mieli wywozić po pół czy ćwierci beczki galmanu, musieli się zbierać i wywozić surowiec wspólnie, albo też składać się na tzw. „galmanie”. Było to nowe i wyjątkowo dotkliwe obciążenie dla ludności wiejskiej okolic Nowej Góry. Jedynie mieszczanie nowogórscy nie byli obciążeni galmanem, jako że płacili czynsze od swoich własności i profesji.
            Złoża galmanu zaczęto eksploatować w XVII wieku, a w pierwszej ćwierci XVIII w. wydobycie, bądź pozyskiwanie galmanu z wysypisk (powstałych po wcześniejszych wydobyciach rudy ołowiu) nabrało ogromnego rozmachu. W owym czasie w okolicach Nowej Góry, Lgoty i Myślachowic pozyskiwano od 500 do 800 beczek galmanu rocznie. Spławiano je Wisłą do Gdańska, a stamtąd wywożono do Szwecji i Holandii. Listy księżnej Sieniawskiej do Piotra Morzyckiego pełne są wskazówek i ponagleń dot. wydobycia galmanu i innych surowców.
W liście z 1721 r. Morzycki informował księżnę, że na polach nowogórskich udało mu się znaleźć nowe złoża galmanu i że w tym samym rejonie została zbudowana huta do jego wypalania. Była to zasługa Niemca Joachima Fumberga, który okazał się niezłym fachowcem. W tym roku przy wydobyciu galmanu pracowało 18 chłopów za pieniądze i 12 w ramach pańszczyzny. I gdy wydawało się, że wszystko ruszy pełną parą, Fumberg wziąwszy ze sobą pokaźną sumę pieniędzy na zakup miechów i innych urządzeń do huty, wybrał się na Śląsk i tam zniknął. Przepadło 120 tymfów oraz pieniądze, które miały posłużyć na opłacenie robotników. Mimo tej straty pozyskiwanie i wypalanie galmanu trwało nadal bez przerwy. W lutym 1722 roku Morzycki meldował, że potrzebuje 600 beczek oraz także 44 tratwy, aby można było wywieźć cały urobek.

          Działania Elżbiety księżnej Sieniawskiej, właścicielki ziem nowogórskich od 1704 r. związane z wydobyciem i eksportem galmanu, należały do najbardziej opłacalnych przedsięwzięć, podejmowanych na terenie latyfundium tęczyńskiego w tym okresie. Niewątpliwie wpływ na to miały niskie koszta siły roboczej. Chłopi pańszczyźniani pracowali za darmo, a robotnikom najemnym płacono 11 groszy za dniówkę. Drewno potrzebna do wstępnego wyprażania rudy galmanowej oraz do sporządzania tratew było darmowe, bo pochodziło z prywatnych lasów i tylko czasami trzeba je było dokupywać. (Z listu administratora Morzyckiego do księżnej z października 1712 r.:” Drzewo pod galman trudno kupić…”)
          Historyk  Witold Kula obliczył, że podstawowy koszt wydobycia 500 beczek galmanu (głównie robocizny) wynosił 750 złotych. Koszty dodatkowe, czyli drewno na obudowę szybów i inne cele – 1000 - 1500 zł. Transport rzeczny do Gdańska – ok. 7500 zł., ale w gdańskim porcie za owe 500 beczek, czyli 6158 cetnarów otrzymywano 15866 zł., czyli czysty zysk wynosił ok. 6000 zł.
           Ze stycznia 1725 r. pochodzi wiadomość (również z listu administratora Morzyckiego do Elżbiety księżnej Sieniawskiej), że galman skupowany jest od chłopów w kilku wsiach, co znaczyło by, że poddani uczynili sobie z wyszukiwania tego surowca dodatkowe źródło dochodów. 
         Około 1720 r. spławiano do Gdańska z kopalni pod Ostrężnicą i Psarami rocznie 500 beczek, tj. ok. 350 ton galmanu, a w drugiej połowie XVIII wieku ok. 300 beczek tj. ok. 200 ton. Około 1720 r. i 45 lat później w dobrach tenczyńskich były czynione proóby wytapiania ołowiu i srebra, przy czym ok. 1765 r. czynna była niewielka huta koło Psar. Pod koniec XVIII wieku eksport galmanu ustał i kopalnie były nieczynne przez kilkanaście lat, dopóki na początku XIX wieku, ok. 1810 r. nie wznowiono na terenie dóbr teczyńskich wydobycia galmanu dla produkcji cynku.
      W 1817 r. Izabela Lubomirska przekazała dobra tenczyńskie swym wnukom, Alfredowi i Arturowi Potockim, a w 5 lat później zaś niepodzielnym właścicielem tych dóbr z położonymi w nich kopalniami i hutami został Artur, założyciel krzeszowickiej linii Potockich (zm. 1832 r.).
         W 1819 r. dla wzrastających potrzeb górnictwa i hutnictwa ściągano do kopalni węgla (Siersza, Myślachowice) ludność z dalszych wsi – Psar, Ostrężnicy, Filipowic i Woli Filipowskiej. Mieszkańcy Nowej Góry, która była wówczas miasteczkiem, nie odrabiali pańszczyzny.
         Szybko wzrastająca koniunktura cynkowa spowodowała zbudowanie  w 1821 r. w Tenczynku huty cynkowej. W 1822 roku powstała tu jeszcze jedna, większa cynkownia. Okres tej koniunktury był jednak krótkotrwały, bo skończył się już w 1826 r. Tym niemniej w ciągu 3 lat, od lipca 1822 do czerwca 1825 r. kopalnie i huty przyniosły Potockiemu 1.163 042 złotych 20 groszy czystego zysku, a do końca 1827 r. gdy produkcja cynku była jeszcze opłacalna, kwota ogólna tego zysku zbliżyła się do wartości całych dóbr tenczyńskich, szacowanych na ok. 1,8 milionów złotych.
         Kopalnie galmanu w Lgocie, Ostrężnicy, Psarach i Wodnej, które eksploatowano przez kilka lat pełną parą, zatrudniały ok. 1824 r. dwustu lub nawet więcej robotników, rekrutujących się z pobliskich wsi. Dzień pracy wynosił 12 godzin, od 6,00 do 18,00 z przerwą na obiad, która trwała przypuszczalnie 1,5 godziny. Po 1822 r. górnicy zostali zaopatrzeni w mundury. Chociaż praca w kopalniach węgla czy galmanu była trudna i niebezpieczna, było wielu chętnych, których pociągała możliwość stałego zarobku (ok. 1,25 – 2 zł dziennie), oraz perspektywa uwolnienia od pańszczyzny. W latach 1826-1833 nastąpił kolejny kryzys cynkowy (pierwszy miał miejsce w latach 1818-1821).
           W 1827 roku w Nowej Górze istniały dwie kopalnie galmanu. Po 1854 roku na polach w kierunku Ostrężnicy uruchomiono kopalnię „Róża”, natomiast w północnej części Bartlowej Góry czynne były kolejne kopalnie galmanu, które nosiły nazwy „Henryk”  oraz „Szczęście”.
        W 1845 r. uwłaszczono poddanych chłopów w dobrach Potockich –  przeprowadzili oni z chłopami układ, mocą którego pańszczyzna została zamieniona na czynsze. Zupełne zniesienie pańszczyzny oraz czynszów i nadanie ludności wiejskiej ziemi na własność miało miejsce w 1848 roku.
            Z lat 40-tych XIX wieku pochodzą pierwsze wiadomości o obchodzeniu przez górników sierszańskich swego święta w dniu św. Barbary, czyli 4 grudnia, które obchodzone było zapewne już znacznie wcześniej, podobnie jak w innych zakładach Zagłębia. Święto to obchodzili także hutnicy. W tym dniu, wolnym od pracy, odbywała się prawdopodobnie jakaś zabawa, a robotnicy otrzymywali poczęstunek od zarządu. W Trzebini, Płokach, Nowej Górze oraz Tenczynku odbywały się wówczas nabożeństwa, które były  opłacane jak się wydaje najprawdopodobniej z kasy brackiej.
        W okresie tym głównym ośrodkiem wydobycia galmanu były kopalnie na terenie Ostrężnicy (koło przysiółka Paryż) i Psar. Po 1854 r. spotykamy się po raz pierwszy z nazwami własnymi tych kopalń pochodzącymi od nazw pól górniczych. Kopalnia ostrężnicko-lgocka otrzymała imię „Katarzyna”, psarska zaś „Jan”. Pierwsza z nich dzieliła się na rewiry: I Mrowce, II Kocman, III, IV, V, VI i VII Przykra, VIII, X i XI Niwki, IX Babskie. Kopalnia „Jan” składała się tylko z dwóch rewirów: XII i XIII. Podział na te rewiry pochodził z pierwszej połowy XIX wieku. Ogromna większość wydobycia, bo 90% a nawet więcej, pochodziła z kopalni „Katarzyna”, która w 1855 roku dała 90.838 cetnarów. Z późniejszych lat nie ma niestety dokładnych danych o ilości wydobytego galmanu. Wiadomo jedynie, że rozpoczęte prace poszukiwawcze nowych złóż przyniosły częściowo pomyślne wyniki. W Wodnej rozpoczęto wydobycie w kopalni „Karol - Franciszek”, w Nowej Górze uruchomiono kopalnię „Róża”, w Miękini kopalnię „Artur”, natomiast w Czernej kopalnię „Józef”.
      Znaczniejsze inwestycje poczynione zostały tylko w kopalni „Katarzyna”, gdzie zbudowana została cechownia, budynki mieszkalne dla dozoru i administracji, oraz składy i stajnie. W 1854 r. kopalnia ta była wyposażona m.in. w 75 lin szybowych, 70 okutych kibli do wyciągania urobku, 119 taczek, 84 sita i 44 cebry do przesiewania galmanu, 36 skrzyń do płukania galmanu, 1 miech do oczyszczania powietrza w chodnikach. Czynny był jeden kierat wydobywczy. Kopalnia składała się z kilkudziesięciu szybów i całego labiryntu chodników. Później wybito na Galmanie duży szyb i zaopatrzono go w maszynę wydobywczą. Dokładne plany robót zaczęto tworzyć po 1850 r. W Psarach wybudowany został dom dla kilku rodzin górniczych. Między
1854 a 1857 rokiem została przebudowana na bity gościniec droga z Lgoty do Trzebini, którą wożono galman do stacji kolejowej.
          Po 1854 r. administracja krzeszowicka rozwinęła szeroko poszukiwania górnicze na obszarze swych dóbr, zwłaszcza na terenie Filipowic, Woli Filipowskiej, Rudna, Krzeszowic i Brodły. W ich wyniku podjęto w Filipowicach (przed 1860 rokiem) na przestrzeni kilku lat wydobycie węgla w kopalni „Leopold”. Bardzo szeroko prowadzone były poszukiwania galmanu, których wynikiem było wznowienie wydobycia w Nowej Górze, Miękini, Czernej i Wodnej. Ok. 1860 roku kopalnie galmanu zatrudniały ok. 200 ludzi, z czego większość pracowała w kopalni „Katarzyna”.
         Pod koniec XIX wieku nastąpił upadek górnictwa rud cynkowych, wydobycie po 1890 r. zaczęło mocno spadać, wskutek wyczerpywania się złóż. Drobne ilości galmanu wydobywano jeszcze koło osady Galman niemal do czasu wybuchu I wojny światowej. W 1912 roku  trzynastu pracujących tu nadal robotników dostarczyło jeszcze 39,5 tony urobku galmanu.
        Na rozwoju Zagłębia Krakowskiego odbiły się poważnie kilkakrotne zmiany jego przynależności państwowej. Od 1795 do 1809 r. obszar ten był włączony do Austrii po III rozbiorze, w latach 1809-1815 wchodził w skład Księstwa Warszawskiego, od 1816 do 1846 r. należał do Wolnego Miasta Krakowa, od 1846 r. ponownie był przyłączony do Austrii, w granicach której pozostał aż do odzyskania niepodległości w 1918 roku. 

1 komentarz:

  1. Jestem mieszkańcem Nowej Góry od zawsze, a tak wielu spraw nie znałem. Dziękuję panie Bronisławie.

    OdpowiedzUsuń